Konflikt rosyjsko-ukraiński tlił się przez lata. Aneksja Krymu, niepewne nastroje polityczne oraz bezwstydne poczynania Władimira Putina doprowadziły do rosyjskiej agresji na terenach niepodległej Ukrainy. Cały świat przygląda się z przerażaniem sytuacji zza naszej wschodniej granicy. Pojawiają się kolejne sankcje, wykluczenia rosyjskich spółek i oligarchów z życia publicznego. My w tym tekście przyjrzymy się temu, jaki wpływ na rynek dostawczaków może mieć wojna. Sankcje gospodarcze nakładane na Rosję będą miały bezpośredni wpływ na funkcjonowanie fabryk i zakładów produkcyjnych aut dostawczych. Możemy także spodziewać się wycofywania zachodniego kapitału z Rosji jako odpowiedź na bezprecedensowy atak na niepodległe państwo.

Rynek dostawczaków w obliczu konfliktu zbrojnego

Do kwestii tej należy podejść w sposób wielowątkowy. Po pierwsze, sankcje gospodarcze nakładane na Rosję będą miały bezpośredni wpływ na producentów samochodów dostawczych, którzy posiadają swoje fabryki na terytorium Rosji. Po drugie, przedsiębiorstwa inwestujące na Rosji mogą się liczyć z dużymi stratami wizerunkowymi. Inwestowanie kapitału w Rosji może być rozumiane przez opinie publiczną jako pośrednie wspieranie dyktatury Putina. Po trzecie, wielkie spółki bardzo często posiadają kapitał rozsiany pomiędzy inne przedsiębiorstwa i spółki. Część ich środków może zostać zablokowana. Po czwarte, niepewność co do przyszłości. Perspektywa wojny tuż za naszą granicą budzi uzasadniony lęk i niepokój wśród obywateli naszego kraju, jak i mieszkańców Europy. Może to mieć kluczowe znaczenie dla podejmowania decyzji przez konsumentów. Rynek dostawczaków stanął przed ogromnym wyzwaniem – kolejnym po falii koronawirusa i problemach z dostępnością półprzewodników.

Stellantis - rynek dostawczaków

Trudna sytuacja koncernu Stellantis

Koncern Stellantis to gigant, który powstał na mocy fuzji grupy PSA z grupą Fiat. Odpowiada za produkcję takich marek samochodów jak Opel, Fiat, Jeep, Alfa Romeo, Peugeot… W rok 2022 koncern Stllantis wszedł premierą vana Opel Movano C, który współdzieli konstrukcję z Fiatem Ducato, Peugeotem Boxerem oraz Citroenem Jumperem. Koncern ten inwestuje również na terenie Polski, gdzie zlokalizowany jest jeden z większych zakładów samochodowych Europy Centralnej. Stellantis jest głównym udziałowcem fabryki położonej w Kałudze. Jeszcze w styczniu pojawiły się informacje, że głównym rynkiem zbytu pojazdów produkowanych w tej fabryce będzie Unia Europejska. Jak łatwo się domyślić – plany te się już zdezaktualizowały. Dotychczas Stellantis zainwestował około 550 milionów euro w produkcję w Rosji. Władze koncernu nie wykluczają zamknięcia fabryki w Rosji i przeniesienia produkcji do Europy. Rynek dostawczaków może przeżyć prawdziwą rewolucję. Szczególnie, że niektórzy złożyli już zamówienia na furgony, których produkcja może zostać opóźniona o kilka miesięcy. Szef koncernu Stellantis, Carlos Tavares, nie wyklucza możliwości przeniesienia produkcji z tego kraju w inne rejony Europy. Powodem ma być sytuacja geopolityczna oraz możliwe sankcje, nałożone na Rosję.

Rynek dostawczaków - montownia Renault w Moskwie

Renault ze spadkami na giełdzie

Kolejnym poszkodowanym przez agresję Rosji na Ukrainę jest Renault, będący współwłaścicielem producenta Łady i kilku obiektów takich jak zakłady produkcyjne, czy montownie pod Moskwą. Akcje Renault we wtorek rano zanotowały spadek na poziomie 4,2 procent. Rosja jest największym rynkiem zbytu dla francuskiej marki zamiast po Francji. Dyrektor generalny Renault, Luca de Meo, cytowany przez agencję Reuters przyznaje, że “uważnie monitoruje przebieg wydarzeń“. Z kolei dyrektorka finansowa Renault, Clotilde Delbos, stwierdziła, że na razie sytuacja wydaje się bezpieczna. Jeśli sankcje będą postępować to Renault może zwyczajnie nie mieć innego wyjścia, tylko uciekać ze swoim kapitałem poza Rosję.

Paweł Kokot

Niespełniony pisarz zanurzony w świecie samochodów dostawczych i motorsportu. Fan kamperów, miłośnik ciszy i wojaży wszelkiej maści.

Podobne artykuły