Zapraszamy Was do kolejnego materiału, którego celem jest uświadamianie kierowców o konsekwencjach związanych z jazdą przeładowanym samochodem dostawczym. Do testów wykorzystany został tylnonapędowy Ford Transit MK7. Jest on użytkowany na co dzień jako samochód serwisowy, posiadający zestawy narzędzi oraz komplet części zamiennych. Na potrzeby testów dopakowaliśmy do niego ponad 2.5 tony ładunku. Nie pozostało już nic innego, tylko zapiąć pasy i zmierzyć się z toruńskim torem.

To łódka czy samochód dostawczy?

Podczas jazdy przez cały czas wyczuwalne było charakterystyczne bujanie, które jest zmorą osób z chorobą morską. Łatwo o poczucie niepokoju, bowiem takie symptomy oznaczają brak pełnej kontroli nad prowadzonym pojazdem. A takie sytuacje powinny być niedopuszczalne! Takie zachowanie auta rzuca się od razu w oczy, więc funkcjonariusze Inspekcji Transportu Drogowego nie mieliby najmniejszych złudzeń co do tego, że furgon jest przeładowany.

Pierwszą, wyczuwalną różnicą było utrudnione ruszanie. Pomimo ruszania z górki i mocno wciśniętej dźwigni gazu – Transit MK7 toczył się bardzo mozolnie. Samo przyspieszanie i przerzucanie kolejnych biegów również było spowolnione, chociaż sam silnik radził sobie przyzwoicie. Podczas ruszania z miejsca na płaskiej powierzchni jesteśmy zmuszeni do mocnego przepalenia sprzęgła, by w ogóle wystartować. Podczas jazdy słychać dudnienie podpór wału napędowego. Co ciekawe, układ kierowniczy przeładowanego busa spisywał się bardzo dobrze. Duży ciężar w tylnej części pojazdu sprawił, że przód się uniósł, dzięki czemu układ kierowniczy chodził lżej niż zazwyczaj.

Najbardziej pokrzywdzonym układem podczas jazdy przeładowanym dostawczakiem jest zawieszenie. Najechanie na jakąkolwiek nierówność mogłoby poskutkować pęknięciem resoru. Ryzyko jest znacznie większe. Gdyby odbojnik uderzył po najechaniu na nierówność w most napędowy, mogłoby to poskutkować jego wygięciem. Narażone są również felgi, czy chociażby opony.

Przeładowany Transit MK7 – test hamowania

Parę tygodni wcześniej mieliśmy okazję sprawdzić drogę hamowania dokładnie tego samego dostawczaka. Dzięki temu możemy uzyskać realne informacje na temat różnic w drodze hamowania Transita MK7 z przepisową wagą oraz tego przeładowanego. Pierwsze wrażenia co do działania układu hamulcowego były wyczuwalne już podczas jazdy po torze. Warto również nadmienić, że pojazd posiada korektor siły hamowania. Co to oznacza? Kiedy samochód jest mocno załadowany, tylne hamulce działają mocniej. Ale nie zmniejsza to wcale drogi hamowania! Przejdźmy jednak do testu właściwego.

Przeładowany Transit MK7 - ładunek
Ładunek na pace – Transit MK7

Transit MK7 został rozpędzony do prędkości 60 km/h, po czym nastąpiło gwałtowne hamowanie. Samochód zatrzymał się po 37 metrach, czyli 3 metry dalej niż przy przepisowym obciążeniu. Jest to wynik całkiem przyzwoity. Musicie jednak wiedzieć, że testowany przez nas egzemplarz jest bardzo zadbany. Posiada wysokiej jakości części i wszystkie jego podzespoły działają bez zarzutów. Niestety nie każdy dostawczak jest traktowany z taką troską przez swojego właściciela. Poza tym, 3 metry podczas jazdy w mieście mogą oznaczać potrącenie pieszego, bądź wjechanie w inny samochód.

Przeładowany Transit MK7 - koło

Nie jedźcie przeładowanymi dostawczakami!

Wniosek z naszego testu jest bardzo prosty. Pod żadnym pozorem nie przekraczajcie dopuszczalnej masy całkowitej pojazdu. Oznacza to niebezpieczeństwo dla Was i innych uczestników ruchu drogowego. Ponadto, narażacie się na uszkodzenia w samochodzie jak i szybsze zużycie jego podzespołów. Nasz test był przeprowadzony przez profesjonalnego kierowcę wyścigowego, który od dziesiątek lat związany jest z dostawczakami. Przyznał on otwarcie, że nie odważyłby się on poruszać takim wozem po drodze publicznej. Niech to będzie dla Was cenna lekcja. Zapraszamy Was także do testu przeładowania czteronapędowego Transita Trail.

Paweł Kokot

Niespełniony pisarz zanurzony w świecie samochodów dostawczych i motorsportu. Fan kamperów, miłośnik ciszy i wojaży wszelkiej maści.

Podobne artykuły